Poland / 1 Październik, 2018

Jako osoba, która wychowywała się na wsi, zawsze byłam blisko natury. Codzienny czas poza domem, droga do szkoły oraz czas wolny - zawsze na świeżym powietrzu. Kiedyś było to dla mnie tak naturalne, że nie potrzebowałam szukać miejsca do odpoczynku, a kontakt z naturą był czymś oczywistym. Z biegiem lat, kiedy stałam się nastolatką a potem dwudziestolatką, wyjechałam do stolicy. Duże miasta kusiły swoją odmiennością, a wieś stała się nudna i za cicha. Lgnęłam do ludzi, lubiłam poznawać nowe miejsca. Warszwa, głośna, zachwycała ilością sklepów, miejsc do spotkań oraz możliwością wyboru, natomiast natura ograniczała się do widoku gołębi na parapecie lub kaczek w parku. Wtedy mi to nie przeszkadzało. Kontakt z ludźmi był dla mnie cenniejszy a możliwości spędzania wolnego czasu nie ograniczały się wyłącznie do spaceru, poza tym w każdej chwili mogłam pojechać w rodzinne strony.
Po latach, kiedy znalazłam mężczyznę do życia na stałe oraz założenia rodziny, zaczęłam doceniać pewien spokój i baczniej przyglądać się miejscu w którym spędzam czas. Może aktualnie (jeszcze) nie mieszkam tam, gdzie naprawdę chcę, jednak nauczyłam się znajdować miejsca na relaks zarówno dla mojego ciała jak i umysłu.

I tak w ostatni weekend września, a samego rana, wybraliśmy się na mały spacer. Poniżej kilka zdjęć z tych chwil. Mam nadzieję, że pozwolą także wam zapomnieć o problemach lub planach i oderwać się choć na chwilę od rzeczywistości. Taki relaks dla waszego umysłu.

 

A tak swoją drogą, uwierzylibyście, że u nas są orły? U nas, mam na myśli mazowsze. W górach, to jakby oczywiste, a tu okazuje się, że u nas także są,. Jak dla mnie (miłośnika latających drapieżników) cudownie,.